Warszawa, 9 stycznia 2017 roku

Na pogrzeb Michała Kulentego.

Jak wszyscy wiemy, 3 stycznia w dniu liturgicznego wspomnienia imienia Jezus, odszedł do Pana nasz Brat Michał. Trudno oprzeć się wrażeniu, że był potrzebny tam na imieninach. Był muzykiem, był poetą, pedagogiem i wychowawcą. Był jeszcze żarliwym patriotą, działaczem społecznym i trzeba by wymieniać tu jeszcze wiele, bardzo wiele Jego rozlicznych funkcji i życiowych ról.

Wielu z tu obecnych wie o tym wszystkim, ale chyba nie wszyscy wiedzą, że Michał od wielu lat, był też żarliwym misjonarzem błogosławionego księdza Jerzego. Był współzałożycielem misji i pozostanie na zawsze jednym z jej filarów.

Pozostaną też z nami na zawsze Jego wybitne utwory muzyczne i przepiękna poezja, ale my misjonarze, wiemy jeszcze i to jedno.

Wiemy, że Michał pozostanie dla nas wzorem człowieka, który pomimo życiowych dramatów i wynikających z nich trudnych decyzji, z ciemnej doliny, którą jakiś czas podążał, potrafił wyjść na świetlistą równinę, na której mógł spotkać tego, który daje życie, mógł spotkać i spotkał Boga.

W dobrych zawodach wystąpił Michał, bieg ukończył i wierzymy, że na koniec otrzyma wieniec chwały.

Dokonał tego wszystkiego, bo wcześniej doświadczył żywego kontaktu z bł. księdzem Jerzym. Nie znał księdza osobiście, kiedy ten jeszcze żył, ale spotkał Go wtedy, kiedy zapragnął prostować swoje drogi. Spotkał Go i pokochał, pozostał z Nim w komunii do ostatnich chwil życia. Byłem jedną z tych nielicznych osób, które mogły pożegnać się z Michałem, zanim jeszcze utracił zdolność mówienia. Przekazał mi w ostatnich słowach, że jest spokojny, bo wie, że tam gdzie idzie, będzie mu towarzyszył bł. Jerzy. Wiem, że Michał był tego absolutnie pewny i wiem, że tak właśnie było. Jestem też pewny, że ksiądz Jerzy podał mu rękę, kiedy trzeba było wykonać ten najtrudniejszy chyba w życiu człowieka krok - przejścia przez bramę Domu Ojca.

Kiedy jakiś czas temu odprowadzaliśmy na wieczny spoczynek przyjaciela Michała, który zmarł nagle na raka płuc. Bliscy zmarłego przekazali jego ostatnią prośbę skierowaną do nas zgromadzonych na uroczystości. Była to prośba byśmy, jeśli kto jeszcze tego nie zrobił,  porzucili zgubny nałóg palenia, bo to nas zabija.

Michał, jestem tego absolutnie pewny, chciałby, żebym w jego imieniu poprosił tu zgromadzonych, żeby szukali kontaktu z księdzem Jerzym - bo to daje życie. 

Jako misjonarz księdza Jerzego oraz w imieniu zgromadzonych tu współbraci, zapewniam, ksiądz Jerzy pomoże każdemu, kto zechce Go zaangażować w swoje sprawy. Każdemu pomoże przejść przez najciemniejszą nawet dolinę. Uwierzcie proszę Michałowi, pozostawił on piękne i liczne świadectwa, które za jakiś czas będziemy publikować na stronach Misji.

 

Pomódlmy się jeszcze Słowami z Apokalipsy św. Jana.

Nie będą już łaknąć ani nie będą już pragnąć,

i nie porazi ich słońce ani żaden upał,

bo paść ich będzie Baranek, który jest pośrodku tronu,

 

i poprowadzi ich do źródeł wód życia:

 

i każdą łzę otrze Bóg z ich oczu».

 

 

Wierzymy, że Michał zmierza teraz spokojnie do źródeł wód życia. Wspierajmy Go więc w tej drodze naszą modlitwą, tak często i tak gorliwie, jak tylko potrafimy.

Jesteśmy Mu to winni za całe dobro, które nam wyświadczył, a myślę tu nie tylko o Jego muzyce, czy poezji…

 

Do zobaczenia Bracie, odpoczywaj teraz w pokoju.

 

W imieniu Misjonarzy księdza Jerzego

Adam Nowosad

 

Szukajcie nas też na fejsbuku.