Warszawa, lato 2015 roku.

 

„Świadek to ten, który widział, który pamięta i opowiada. Zobaczyć, pamiętać i opowiadać, to trzy czasowniki opisujące tożsamość i misję. Świadek to ten, który widział, ale nie obojętnym okiem; on zobaczył i zaangażował się w to wydarzenie. Dlatego pamięta, nie tylko dlatego, że potrafi dokładnie zrekonstruować wydarzenia, ale dlatego, że te fakty przemówiły do niego, a on zrozumiał ich głęboki sens.” O. św. Franciszek, Watykan, 19 kwietnia 2015 roku (Regina Coeli).

Poruszony powyższą definicją, wygłoszoną przez namiestnika Chrystusa, poczułem się zobligowany do zajęcia stanowiska w sprawie, która do niedawna wydawała mi się tak oczywista, że aż nie wymagająca szczególnej uwagi. O potrzebie ukazania pełnej prawdy o życiu, dziele i duchowości bł. Jerzego Popiełuszki, przekonałem się dużo wcześniej, ale kiedy znalazłem w mediach oświadczenie Wandy Półtawskiej o tym, że Polacy nie zrozumieli przesłania Jana Pawła II, doszedłem do przekonania, że trzeba działać. To skrupulatnie przemilczane oświadczenie dr. Półtawskiej, świadka życia św. JP II, było w swojej istocie szokujące i uświadomiło mi, że skoro można mieć wątpliwości w sprawie przesłania kogoś takiego jak ten święty, to cóż dopiero musi się dziać ze świadectwem naszego, „lokalnego” i jakże skromnego - błogosławionego Jerzego. Jeśli przy całym zapleczu naukowym i medialnym jakim otoczony jest kult JP II Jego przesłanie może być zniekształcane, bądź wykorzystywane jedynie fragmentarycznie, to co może się dziać z przesłaniem płynącym z posługi i męczeńskiej ofiary księdza Jerzego? O ile mi wiadomo, zajmowały się tym nieliczne osoby, być może świątobliwe i uczone, ale niekoniecznie obdarowane dłuższym osobistym kontaktem z tym błogosławionym. Kiedy spojrzałem na oficjalną stronę Sanktuarium przy kościele pw. Stanisława Kostki w Warszawie doświadczyłem - frustracji… Nie można nie odnieść wrażenia, że zamieszczona tam notka urąga i osobie i miejscu. Owszem jest kilka wartościowych fragmentów tekstów, jak ten o sylwetce duchowej, (cyt: Jest w pełni uzasadnione, aby ks. Jerzego Popiełuszkę zaliczać do kręgu świadków wiary, męczenników, o których mówi Jan Paweł II w Adhortacji Apostolskiej Ecclesia in Europa (n. 13), że zajaśnieli jak Boże światła w ciemności długiej nocy zła, jaką był czas rozlania nienawiści, okazującej się w pogardzie dla Prawa Bożego, dla godności człowieka a jednocześnie w prześladowaniu Kościoła. W nim ujawniła się nieogarniona obecność Odkupiciela i Jego łaski, z której czerpał siłę dla składania najwyższego świadectwa „prawdzie o Bogu i człowieku”.)wzięty z opracowania Komisji historycznej w Procesie informacyjnym (Copia publica trasumpti Processus S.D. Georgii Popiełuszko, vol. III, 794-796)) czy cytaty kilku innych wystąpień Papieża JP II - całość sprawia jednak wrażenie sztampy. Poruszony tym stanem rzeczy, doszedłem do przekonania, że jako świadek w procesie beatyfikacyjnym oraz uczestnik wielu zdarzeń z trzech ostatnich lat życia bł. Jerzego, świadom niedoskonałości pisarskich, mam jednak obowiązek wypowiedzieć się również w tej kwestii.

Na początek wypada mi zaznaczyć, że stosunkowo najlepiej napisanym tekstem odnoszącym się do przesłania, jest litania do bł. Jerzego Popiełuszki. W tej modlitwie poza kilkoma brakami, możemy odnaleźć sporo istotnych wątków komunikatu, który ksiądz Jerzy kieruje do potomnych. Odniosę się jeszcze do tej modlitwy, w dalszej części tego opracowania.

 

O przesłaniu więc - najkrócej:

 

Generalnie, jest ono wezwaniem do życia w wolności i jako takie zawsze będzie groźne dla tych wszystkich, którzy w zniewoleniu człowieka widzą szansę na sprawowanie rządów na świecie. Oczywiście ksiądz Jerzy myślał i mówił o takiej wolności, do której powinno dążyć każde dziecko Boże. Mówił o potrzebie zawierzenia, które jest nieodzownym warunkiem życia bez lęku i nienawiści. Jego ostatnie, publicznie wygłoszone słowa jednoznacznie wskazują na te wartości. W swoich kazaniach odwoływał się On do istoty tak rozumianej wolności i przypominał, że tylko wtedy, kiedy zawierzymy Bogu można być wolnym nawet w warunkach zewnętrznego zniewolenia. Wielu powie, że to truizm, ale słowa księdza Jerzego należy traktować jak wiarygodne, męczeńską krwią okupione memento. Rozważając je, a może i kontestując, zawsze trzeba mieć przed oczyma Jego bestialsko umęczone oblicze.

Błogosławiony Jerzy, sam żyjąc jako wolny człowiek, ograniczany jedynie miłością do Boga i bliźniego, i nas zachęcał do wstąpienia na tę właśnie drogę. Pozostawił liczne wskazówki, które pomogą nam ten cel osiągnąć. Jeśli je zagubiliśmy, to odwiedźmy miejsce spoczynku Jego doczesnych szczątków (relikwii). Tam, niejako w depozycie, złożone są też wszystkie te wartości, za które święty oddał życie. Tam właśnie, prosząc z wiarą, mamy szansę zaczerpnąć ze tego skarbca... W obecności Jego żywego serca (w co wierzę) możemy otrzymać dary, które sprawią, że nasze serce i nasze ciało staną się na powrót mieszkaniem godnym Ducha Świętego. Prośmy tylko o to, (o godność dziecka) a cała reszta będzie nam dodana. Ubogaceni łaskami, będziemy odtąd „wolni od lęku, zastraszenia i od żądzy odwetu”. Kiedy już osiągniemy taki stan, uprawnionym będzie twierdzenie, że wolność jest w nas. Żyjąc w warunkach prawdziwej wolności, zachowamy godność dziecka Bożego i wypełnimy zacytowany powyżej testament Męczennika. Będzie nam też łatwiej w świadectwie Jego życia i głoszonym przez Niego Słowie, odnajdywać wskazania, które uchronią nas przed zagubieniem tej jednej - jedynej, prowadzącej do Domu Ojca drogi.

W zasadzie można by poprzestać i na takim krótkim przedstawienia zagadnienia, ale… Obowiązkiem świadka jest wyjawić wszystko co wiadomo mu o czynach, które widział i słowach, które usłyszał, kiedy, jak ja z łaski Boga mógł towarzyszyć świętemu na jakimś etapie Jego drogi. Świadom tej powinności, niejako w uzupełnieniu dotychczasowych świadectw, przedstawiam garść osobistych refleksji rozwijających nieco istotę tego przesłania. Ufam, że z takich jak ten mój, choćby i nieudolnie spisanych dokumentów, teolodzy ułożą kiedyś zwarty i pełny, pochodzący wprost od Boga przekaz. Całe życie, czyny i słowa jakie pozostawił dla potomnych ksiądz Jerzy, są niczym rylcem zapisane kamienne tablice. Wszyscy mamy obowiązek strzec ich i czerpać z zawartych tam wskazań.

Nie jest tak, jak stwierdził w 2014 roku hierarcha warszawskiego Kościoła, że nie trzeba roztrząsać ziemskich losów księdza Jerzego, ani wyszukiwać zdarzeń z Jego życia - bo wszyscy je przecież znamy. Niestety, nie mogę się z tym zgodzić! Te, wygłoszone na mszy rocznicowej w Sanktuarium bł. Księdza Jerzego słowa są zaprzeczeniem papieskiego wezwania, które w całości tu zacytuję: „Nie wolno go traktować tylko o tyle, o ile służył pewnej sprawie w porządku politycznym, choć była to sprawa do głębi etyczna. Trzeba go widzieć i czytać w całej prawdzie jego życia. Trzeba go czytać od strony tego wewnętrznego człowieka, o którego prosi Apostoł w Liście do Efezjan” (Ef 3,14-16).

Uważam, że przesłanie księdza Jerzego jest niewystarczająco rozpoznane, bywa marginalizowane, a w istocie zamilczane. Podobnie rzecz się ma z duchowością tego świętego. Z gruntu Maryjny, z ducha Franciszkański, ksiądz Jerzy, zaczyna być przedstawiany jako dobrotliwy i naiwny młodzieniec, który niczego nie świadom dał się zakatować, niejako na własne życzenie. Przypisuje mu się taką beztroską cechę cytując zasłyszane gdzieś słowa „Jestem gotowy na wszystko”. Tym czasem, znaczy to tyle, co „Totus Tuus” wypowiedziane przez Jana Pawła II. Nie oznacza, jak chce wielu którzy twierdzą, że osobiście słyszeli te słowa od księdza Jerzego, jakiegoś lekceważenia zagrożenia, jakiejś demonstracji pseudo bohaterskiej postawy. Oznacza zawierzenie, czyli całkowite poddanie się woli Boga. To z powodu takich właśnie nieporozumień, dostrzegam pilną potrzebę gromadzenia świadectw ludzi, którzy tak jak ja, mieli dar słuchania i wspierania w posłudze, tego największego ze świadków mojego i nie tylko mojego pokolenia.

 

Wielu świętych Pańskich, zarówno tych z zamierzchłej przeszłości, jak i nam współczesnych, doświadczyło niegodziwego traktowania z różnych stron. Również hierarchowie Kościoła często nie rozumieli tego co czynił święty. Tak było przecież z dobrze nam znanym ojcem Pio i choćby, świętą Matką Teresą. Ta niezwykła kobieta, pomimo deklarowanej woli posłuszeństwa, nie umiała się odnaleźć w loretańskiej regule zakonnej. Mimo, że niemal całe swoje życie spędziła nie odczuwając kontaktu z Bogiem, (chodzi o doświadczenie tzw. „nocy ciemnej”) to jednak potrafiła zrealizować Jego niezwykły plan. Wypełniając misję miłosierdzia, opatrując i przygarniając skazanych na powolną śmierć, porzuconych na ulicach Kalkuty wyznawców hinduizmu, wykazała absurd tamtejszych quasi religijnych przesądów. Zapoczątkowała tym samym, bardzo dziś popularną i skuteczną formę ewangelizacji, w skrajnie nieprzyjaznych chrześcijaństwu środowiskach. Niestety świat chce ją dziś widzieć, jako świętą od dzieł charytatywnych, co oczywiście jest dramatycznym zakłamaniem Jej przesłania. Podobnie usiłuje się manipulować znaczeniem dzieła i ofiary księdza Jerzego. Liczne publikacje, w tym i te filmowe, przedstawiają Go niemalże jak przywódcę robotników, tym czasem, my którzy znaliśmy księdza dobrze wiemy, że choć był blisko zwykłych ludzi, to równie gorliwie wspomagał każdego kto był w potrzebie. Nie wolno nam dopuścić, żeby powiodły się zakusy zepchnięcia Jego posługi w obszary tzw. „teologii wyzwolenia”.

Wszyscy słyszeliśmy o niezwykłych perypetiach św. o. Pio, wiemy jak był traktowany przez swoich przełożonych. Ojciec Pio, Matka Teresa oraz wielu im podobnych, są znakomitym przykładem tego, że nie wolno świętych dopasowywać do istniejących kanonów - te nie są bowiem ustalone raz na zawsze. Świadkowie księdza Jerzego bardzo dobrze wiedzą, jak był On traktowany przez niektórych swoich zwierzchników. Wielu z nas bez wahania jednak zaświadczy, że mimo to, ani na chwilę nie zachwiał się w posłuszeństwie i umiłowaniu Kościoła. Historia nieustannie pokazuje, że nie wolno zamilczać żadnych, również tych niewygodnych dla różnych ważnych osobistości faktów. To dzięki ujawnieniu, a raczej niemożności utajnienia nieprzystających do reguł szczegółów związanych z posługą świętych, wielu z nich mogło zaistnieć w pełnym blasku ich Bożego posłannictwa.

 

Zacytuję jeszcze inne ważne, pochodzące z Orędzia na Międzynarodowy Dzień Pokoju, nauczanie świętego Jana Pawła II: „Przez nieprawdę należy rozumieć każdą formę i to na jakimkolwiek poziomie, wyrażającą brak, odrzucenie czy wzgardę prawdy, a więc kłamstwo we właściwym tego słowa znaczeniu, informacje niepełne lub zniekształcone, propagandę stronniczą, manipulowanie środkami przekazu i tym podobne.” (10. 01. 1980 r.)

Odnosząc się również i do tej wykładni, po raz kolejny, jak zawsze przy takich okazjach, apeluję do wszystkich którzy mieli łaskę spotkania i słuchania błogosławionego ks. Jerzego, żeby w miarę swoich możliwości nie wahali się o nim świadczyć. Jak wspomniałem, nie muszą to być wycyzelowane arcydzieła sztuki pisarskiej. Każdy świadek ma pełne prawo do przedstawienia własnej interpretacji znanych mu, związanych z osobą męczennika zdarzeń oraz przedstawienia okoliczności takich jakimi je zastał, i tak jak potrafi to uczynić. Obowiązkiem świadka jest opowiedzieć, bądź opisać i podać do wiadomości każdy znany mu szczegół z życia świętego. Tylko wówczas, po zebraniu wszystkich takich świadectw ujawni się cała prawda o tym jakimi drogami Bóg prowadzi do chwały ołtarzy swoich posłańców. Ma to ogromne znaczenie! U Boga nie ma przypadków i dlatego żadna okoliczność dotycząca życia świętego nie może być zatajana, bo wydaje się nie pasować do oficjalnego kanonu sacrum.

 

Nie jest moim zadaniem totalne krytykowanie, opracowanej i podanej do publicznej wiadomości biografii ks. Jerzego. Jednak, jak już wcześniej wielokrotnie pisałem, jest ona niestety w wielu aspektach niepokojąco zniekształcona - można powiedzieć ocenzurowana. Nie mogę więc nie odnieść się do kilku istotnych faktów z życia tego męczennika, zwłaszcza tych, które mają bezpośredni związek z genezą Jego przesłania. Jest to ważne, uważam bowiem, że jak najszersza wiedza nawet o banalnych z pozoru szczegółach, może przyczynić się do wiernego sformułowania komunikatu, jaki poprzez tego posłańca kieruje do nas Bóg. Pozwolę sobie zatem, dla pełniejszego poznania na rozwinięcie niektórych, pozornie dość dobrze znanych wątków biograficznych bł. Jerzego.

 

Wydawać się może, że wszystko co istotne w życiu księdza, (podobnie jak to było w przypadku Jezusa) wydarzyło się w trzech ostatnich latach Jego życia. Jest to uprawnione skojarzenie, jednak jest to tylko część biograficznych podobieństw. Twierdzę, że to co ma wpływ na taki, a nie inny kształt Jego przesłania, miało swoje początki już w kołysce, a nawet wcześniej. Ks. Jerzy urodzony w skromnej, utrzymującej się z niewielkiego gospodarstwa rolnego rodzinie, od dziecka był wychowywany na człowieka kochającego Boga i ludzi. Z opowiadań Jego Mamy wiemy, że ofiarowała ona Bogu swoje, nienarodzone jeszcze i nieznane z płci dziecko. Złożyła taką deklarację, prosząc jedynie aby narodziło się zdrowe. Ten ważny szczegół, który może budzić skojarzenia z biblijnym ofiarowaniem, należy traktować jak wzór do naśladowania i dziś. Zwykło się mówić: mam dziecko, mam kilkoro dzieci, a przecież one od samego początku są dziećmi Boga. Rodzice, ponosząc odpowiedzialność za ich dobrostan, mogą je na jakimś etapie formować i stymulować ich wybory, jednak to Bóg i osobista, ukształtowana w rodzinnej wspólnocie postawa dziecka, będzie miała zasadniczy wpływ na jego dalsze życie. Chyba warto w tym miejscu wspomnieć o, jakże często popełnianym dziś błędzie, urządzania przyszłości dzieciom według wizji rodziców. Ofiarowanie księdza Jerzego Bogu, powinno być zatem dla wielu współczesnych matek i ojców przykładem, jak należy postępować z Bożym darem - jakim są dzieci. Być może to taka właśnie postawa Mamy księdza, jej roztropna troska o dziecko, zanim jeszcze przyszło ono na świat, zaowocowała później jednym z najważniejszych dokonań księdza Jerzego. Przez całą kapłańską posługę, niestrudzenie propagował On potrzebę ochrony życia od poczęcia. W żoliborskiej parafii zainicjował lokalny ośrodek Ruchu Obrony Życia, któremu po dzień dzisiejszy patronuje. Wypada zauważyć, że wszystkie, tak licznie dziś reprezentowane organizacje i federacje ruchów obrony życia, powinny ubiegać się o Jego patronat.

 

Życie młodego Alfonsa Popiełuszki, (takie było jego prawdziwe imię) nigdy nie było sielankowe. Niczym mały Jezus zaprawiał się w trudnym rzemiośle, pomagając rodzinie w utrzymaniu gospodarstwa. Zapewne, podobnie jak to czynił mały Jezus, też podziwiał swojego ojca, ucząc się od niego tajników związanych z uprawą ziemi i hodowlą zwierząt. Jakże to ważny szczegół zwracający uwagę, na marginalizowaną dziś rolę ojca. Ksiądz Jerzy przez całe swoje życie zachowywał i demonstrował niezwykły szacunek wobec wszystkich, których w jakiś sposób uważał za swoich duchowych ojców. Pomimo, że był „posoborowym” już księdzem, każdego wizytującego Go biskupa podejmował całując pierścień i przyklękając, a ostatniego w swoim życiu proboszcza ks. Boguckiego całował w rękę na przywitanie. Znane są Jego, w synowskim tonie utrzymane listy pisane do swoich kierowników duchowych i opiekunów. Dziś w czasach szalejącego „genderyzmu”, kiedy programowo bagatelizowane jest ojcostwo, warto chyba przypominać o takiej dosyć niezwykłej postawie.

Nie bez znaczenia jest wpływ otoczenia, w którym młody Popiełuszko dokonywał swoich wyborów. Bardzo ważną okazuje się rola świadomych swoich zadań Jego nauczycieli, którzy w warunkach bezwzględnej ateizacji potrafili zaszczepić swoim wychowankom właściwą religijną i patriotyczną postawę. Kilku absolwentów Liceum w Suchowoli zostało księżmi, a wielu innych po dziś dzień przynosi chlubę swojemu regionowi. Myślę, że ksiądz Jerzy był tak pięknie uformowany, również dzięki wysiłkom swoich wychowawców. Czyż nie powinien powinien patronować wszystkim polskim nauczycielom? Ci zrzeszeni w związkach katolickich, z całą pewnością powinni o to zabiegać.

 

Podlasie z racji położenia geograficznego, doświadczone było specyficznym zjawiskiem ścierania się różnych kultur i wyznań. Tam, niczym w tyglu, dokonywało się swoiste wymieszanie różnorodnych wpływów, a jednak region i rodzina Popiełuszków potrafiła zachować polskość oraz katolicką wiarę. Może właśnie to dlatego od nich i od księdza Jerzego możemy uczyć się, jak dziś przetrwać w warunkach silnej, płynącej z tak zwanego „zachodu” ateizacji i indoktrynacji kulturowej. Może to zdziwi wielu, ale Okopy, rodzinna wieś księdza Jerzego i ośrodek ewangelizacyjny jakim jest kościół w Suchowoli, leżą w geograficznym centrum Europy! Fakt, że Pan Bóg z takiego miejsca posyła do nas, dziś żyjących, tak wiernego ucznia Jezusa Chrystusa może znaczyć, że ma nam coś bardzo ważnego do powiedzenia. Europa, ta którą znamy, jest pod wieloma względami tworem kontrowersyjnym. Grecy twierdzą, że ten specyficzny subkontynent wziął swoją nazwę od ich bożka (bogini) i bożkowi jest zaprzedany. Z kolei etymologia semicka1 przypisuje mu określenie „ciemny” co ma znaczyć „nieoświecony”. Być może to z powodu tych przymiotów, z samego serca naszego subkontynentu, wybrzmiewa dziś jakiś niezwykle ważny dla naszej cywilizacji komunikat...? Trzeba tu wspomnieć o spektakularnym cudzie uzdrowienia, który dokonał się za przyczyną bł. ks. Jerzego właśnie we Francji, która dziś jest niestety centralnym ośrodkiem szerzenia ateistycznych ideologii. To tak jakby Niebo pokazywało, że niegdysiejsza pierwsza córa Kościoła, powinna powrócić na właściwą dla niej pozycję. Może warto więc dokonać głębszej retrospekcji wszystkiego, co dotyczy prawdziwego centrum Europy i związanego z nim posłańca. Pochodzenie księdza, Jego związki z kulturą wschodu, zwłaszcza z prawosławiem, mogą być też przyczynkiem do głębszej refleksji ekumenizmu. Jestem przekonany, że ksiądz Jerzy i w tej dziedzinie pozostawił nam sporo cennych podpowiedzi . Analizując jego dzieje, odnajdziemy zapewne o wiele więcej istotnych dla współczesnych pokoleń wskazówek, niż te o których tu wspominam.

Jak wiemy, od czasu Jezusa Chrystusa, nie pojawił się już żaden prorok. Ewangelia i Stary Testament bardzo szczegółowo przekazują nam Bożą naukę. Nie należy więc przypisywać księdzu Jerzemu jakiegoś, przez Niego wydumanego nauczania. Istoty przesłania tego świętego powinniśmy raczej szukać, kontemplując głoszone przez Niego Słowo Boże, w zestawieniu Jego osobistych losów oraz uwarunkowań czasu i miejsc w których przyszło Mu działać. Dzieciństwo, młodość i dorosłe życie błogosławionego Jerzego jest z pewnością cennym zbiorem przydatnych dziś informacji. Ten niezwykły święty, przykładem swoich wyborów, powinien wzbudzać w nas potrzebę rozeznawania wartości, które i nam pomogą odnaleźć drogi Pańskie. 

Rozważając wszystko to, co z księdzem Jerzym jest związane, wspomnijmy wygłoszone w 1991 roku we Włocławku słowa JP II: „Kulturę europejską tworzyli męczennicy trzech pierwszych stuleci. Tworzyli ją także męczennicy na wschód od nas i u nas w ostatnich dziesięcioleciach. Tak! Tworzył ją ksiądz Jerzy. On jest patronem naszej obecności w Europie za cenę ofiary z życia, tak jak Chrystus. Tak jak Chrystus ma prawo obywatelstwa w świecie.”

Warto zauważyć, że podkreślając prawo ks. Jerzego do obywatelstwa w świecie i porównując księdza do Chrystusa, papież dokonał de facto Jego kanonizacji. Są to słowa Papieża, najwyższego hierarchy Kościoła - jest to niejako oświadczenie woli! Wypada nam tylko czekać na realizację wytycznych namiestnika Chrystusa. Trudno sobie wyobrazić, żeby następcy JP II nie dopełnili procedur. Kiedy to się stanie, do nas, wyznawców Boga w Trójcy Jedynego, będzie należało poznanie i zaniesienie przesłania św. Jerzego Popiełuszko aż po krańce Europy i dalej. Nazwanie księdza patronem naszej obecności w Europie, powinno wszystkim nam uświadomić związany z tym faktem ogrom stojących przed nami zadań.

Antonio Gaspari prezes włoskiej firmy wydawniczej, goszcząc w Polsce powiedział, że krew męczeńska księdza Popiełuszki jest najważniejszą ofiarą złożoną w imię odkupienia win Europy - dodam, jest szansą na jej ocalenie! Wytknął on Polakom, że nie do końca uświadamiamy sobie znaczenie tego męczeństwa. Słowa Gaspariego należy oczywiście odczytywać w świetle toczącej się obecnie wojny cywilizacji, tej od dwóch tysięcy lat głoszącej Chrystusa, zwanej łacińską i tej, która jest jej zaprzeczeniem - cywilizacją śmierci.

Znaczenie męczeńskiej ofiary księdza Jerzego, dla każdego kto zechce żyć jak wolny człowiek, jest bezcenne z wielu powodów. Zachowanie wolności i godności dziecka Bożego, jest bowiem jednym z najważniejszych warunków zbawienia. Błogosławiony Jerzy pozostawił nam liczne wskazówki, jak możemy ten cel osiągnąć. Opracowanie i omówienie tych zaleceń jest zadaniem dla naukowców, a ich studiowanie powinno odbywać się w ramach kursów akademickich - tak wielka jest to spuścizna. Mnie wypada, korzystając z przywileju tego, który był, widział i słuchał - poszerzając nieco dotychczasowe ustalenia katolickich uczonych, wskazać na nie eksploatowane jeszcze, zagadnienia warte takich studiów.

Wiele istotnych szczegółów znajdziemy oczywiście w słowie pisanym, które pozostawił po sobie męczennik oraz w analizie licznych dzieł które zainicjował. Tak się złożyło, że to właśnie mnie ksiądz Jerzy powierzył na przechowanie niemal całe swoje archiwum. Poznałem je i w odpowiednim czasie przekazałem do dyspozycji Postulacji Procesu Kanonizacyjnego. Wiem, że znajduje się tam wiele własnoręcznie napisanych, niezwykle wartościowych tekstów. Uważam, że warto skorzystać głębiej z tego zbioru. Niezależnie od tego zachowało się bardzo dużo nagrań kazań i homilii, które jak sądzę są, lub będą w przyszłości przedmiotem szczegółowych teologicznych opracowań. Po wielekroć odnosiłem się w swoich świadectwach do niektórych, bardzo istotnych zagadnień zawartych w tych zasobach. Zabierałem głos kiedy stwierdzałem, że celowo manipuluje się kojarzonymi z księdzem pojęciami, takimi choćby jak to o zwalczaniu zła dobrem. Pisałem wówczas o tym, jak w świetle moich licznych rozmów z księdzem Jerzym należy rozumieć te pojęcia - jak ja je rozumiem. W czasie kiedy piszę te słowa, wspomniane teksty można przeczytać na stronie www.misjonarzeksjerzego.pl W przyszłości, być może wszystkie moje, poświęcone księdzu Jerzemu opracowania i świadectwa będą też dostępne w sieci pod moim nazwiskiem.

 

Jeszcze o Litanii do błogosławionego księdza Jerzego.

 

Tekst tej modlitwy znajdziemy w wielu miejscach, w tym i na przywołanej tu stronie internetowej. Jak już wspomniałem powyżej, litania jest bardzo dobrym źródłem informacji niezbędnych dla poprawnego rozumienia istoty przesłania księdza Jerzego. Niestety zabrakło w niej kilku ważnych odniesień. Chcę więc zwrócić uwagę na kilka z nich:

Taką doniosłą kwestią jest brak odniesienia do roli artystów, którzy uświetniali swoimi talentami każdą Mszę za Ojczyznę. Ksiądz Jerzy przywiązywał ogromną wagę do starannej oprawy artystycznej, tych niezwykłych Eucharystii. Poza przygotowywanymi w mozole kazaniami, właśnie ten szczegół najbardziej Go pochłaniał. Wprawdzie zlecił „swojej” akademickiej młodzieży, wyszukiwanie odpowiednich do okoliczności utworów literackich i muzycznych, ale i tak osobiście wszystko koordynował i o wszystkim sam decydował. Zdumieni tym zjawiskiem czasem pytaliśmy dlaczego to jest takie ważne i zapamiętałem jak tłumaczył, że to właśnie kultura jest tym, co zdecyduje o przyszłości katolickiej Polski i Europy jako takiej. Przyznam, zupełnie tego wtedy nie rozumiałem i śmiem twierdzić, że nie byłem w tym odosobniony. Dopiero dziś po upływie kilku dziesięcioleci wyraźnie widać, że to właśnie na gruncie kultury toczy się zasadnicza walka z siłami zła. Współczesny komunizm może sobie pozwolić na zaniedbania np. w dziedzinie gospodarki, ale nie zbagatelizuje najdrobniejszego szczegółu, który dotyczy kontroli nad świadomością społeczną. Ta jest obecnie kreowana niemal wyłącznie przez precyzyjnie zaprogramowany tzw. „przemysł rozrywkowy” i media ogólnego zasięgu. Dziś wiemy już, że jeśli cywilizacja łacińska ma przetrwać, to wszystkie siły świadomych tego problemu ludzi muszą być skupione wokół kultury. Ksiądz wpłynął na życie, na losy wielu wybitnych warszawskich artystów i ci bez wątpienia mogą bł. Jerzego uważać za swojego patrona. Odniesienie do księdza jako ”promującego katolicką kulturę” jak najbardziej zasługuje na umieszczenie w litanii.

Powinien się w niej znaleźć też wątek poświęcony lekarzom i pielęgniarkom. Chyba to trochę niesprawiedliwe, że w modlitwie do księdza Jerzego zapomniano, że to Jemu właśnie powierzono zorganizowanie zaplecza medycznego na spotkanie z Papieżem w Warszawie, w czerwcu 1983 roku. Ksiądz Jerzy był wówczas formalnie nominowanym duszpasterzem służby zdrowia, był bardzo dobrze przygotowany do takiego zadania. Posługując w kościele pw. św. Anny potrafił skupić wokół siebie bardzo liczne środowisko akademickie, a także pielęgniarki i lekarzy. Wielu spośród ówczesnych studentów, stanowi dziś chlubny wzorzec lekarza. To dla nich ksiądz odprawiał msze w akademickiej kaplicy Res Sacra Miser i oni również powinni mieć prawo do patronatu bł. Jerzego. Werset poświęcony „niestrudzonemu wychowawcy młodzieży akademickiej” oraz „Duszpasterzowi Służby Zdrowia” bez wątpienia też powinien być w tej modlitwie uwzględniony.

Warto jeszcze choćby najkrócej wspomnieć o wojsku. Przestępcze praktyki zmuszania kleryków do służby w tej zgoła ateistycznej organizacji jaką wówczas było wojsko, powinny po wsze czasy być przestrogą dla każdego ustroju politycznego który zechce wykorzystać armię do celów nie służących obronie narodu. Bohaterska postawa księdza w trakcie odbywania przymusowej służby, powinna stanowić wzorzec dla każdej wojskowej formacji, jeśli ta ma być oparta na cywilizowanych wartościach. Żyje dziś liczny zastęp kolegów kursowych księdza, którzy podobnie jak On byli bezprawnie wcielani do wojska. Mają oni obowiązek propagowania Jego kultu i też powinni domagać się oficjalnego patronatu bł. Jerzego w jednostkach Wojska Polskiego, ale i w ważniejszych urzędach związanym z wojskiem. Należy się im miejsce we wspomnianej litanii, byśmy i my mogli modlić się z nimi, za wstawiennictwem ich patrona.

 

Abstrahując od litanii dodam, że jest jeszcze wiele innych aspektów istotnych dla zrozumienia przesłania, o których trzeba by tu wspomnieć. Choćby o solidarności - tej rozumianej jako solidarność „serc i umysłów”, która jest godnym realizacji wezwaniem do budowania na ewangelicznych wartościach. O integracyjnej działalność księdza, albowiem gdziekolwiek był posłany, swoją posługę zaczynał od poznania potrzeb ludzi, których następnie kontaktował ze sobą ucząc ich samopomocy. O tym, że demonstracyjnie okazywał szacunek dla hierarchów Kościoła już tu pisałem. Warto jednak przypomnieć, że potrafił też, zachowując synowską pokorę wytknąć im niegodne zachowanie. W Jego zapiskach znajdziemy taki fragment, kiedy ksiądz ubolewa, że jeden z biskupów zaczął w Jego imieniu układać się z wysłannikami komunistycznej władzy. Napisał wówczas, cyt: „widocznie biskup zapomniał, że nie wolno paktować ze złem”. To memento ma po dziś dzień, a może zwłaszcza dziś, niezwykłą wymowę.

Powszechnie uważa się, że był słabego zdrowia, ale tak naprawdę ksiądz Jerzy spalał się ofiarując swoje zdrowie i jak się okazało życie, dla ratowania dusz tych, którzy ulegli złu. Był emanacją słów, bierzcie i czerpcie ze mnie wszyscy, którzy jesteście w potrzebie. Uczył nas, jak trzeba kochać Boga i zaraz po Nim człowieka oraz całe Boże stworzenie - jak im służyć bez względu na własną ofiarę.

W Podsumowaniu - historia życia księdza Jerzego, to kim był i skąd pochodził, o czym mówił, co robił, a nade wszystko kto i dlaczego Go zabił, jest niezwykle istotne dla poprawnego sformułowania i zrozumienia Jego przesłania.

Kto Go zabił?… Jednego możemy być pewni - ci którzy to zrobili, nie chcieli abyśmy żyli w warunkach prawdziwej wolności. Kim byli? Zapewne ludźmi, których szatan wykorzystał do kolejnego haniebnego zamachu na godność dziecka Bożego. Ci którymi się posłużył, chcą tu na ziemi budować nowy, w ich mniemaniu lepszy od Boskiego świat… Lepszy, bo kontrolowany i trzymany w ryzach lęku. Ta obłąkańcza idea wywodzi się jeszcze z czasów, kiedy to po ukrzyżowaniu Chrystusa rozdarła się zasłona Przybytku. Do dziś ten fakt pozostaje symbolem podziału pomiędzy dziećmi Bożymi. Ten sam szatan, który podjudził lud zgromadzony wtedy na dziedzińcu Piłata, by wybrał Barabasza, teraz przekonuje spadkobierców tej decyzji, żeby nie wahali się zabijać tych, którzy idąc śladami Jezusa nawołują do przyjęcia wartości, o których mówił i za które złożył On najwyższą ofiarę. Okrutny, bestialski wręcz mord na słabym, bezbronnym wówczas księdzu, ma nas skutecznie odstraszyć i zniechęcić do uznania tych wartości za swoje. Określenie bestialski, jest wskazaniem na kojarzony z bestią, rytualny - krwawy mord. Tak krwawy, żeby już sam widok tak umęczonego, był dla nas obezwładniający. Dziś dzięki badaniom całunu turyńskiego, wiemy jak bardzo zmaltretowane było święte oblicze naszego Pana. Bestii właśnie o to chodzi, żebyśmy mieli za każdym razem jednoznaczne skojarzenia z tamtą potworną męką.

Zbrodniarzom wykonującym mord rytualny nie wystarczy samo zabicie człowieka - trzeba go jeszcze zmasakrować i jak w przypadku księdza Jerzego wyrwać język. Ma to być konkretna przestroga, że nie wolno nikomu głosić tego, co w pojęciu złoczyńców jest karygodne. Ksiądz Jerzy, niemal niczego nie mówił od siebie. Przypominał i głosił Słowo Boże i to właśnie, według nich, było Jego największą zbrodnią. No, może jedną z największych, bo były jeszcze i czyny, jak krzewienie solidarności serc i umysłów oraz zdolność przyciągania ogromnych rzesz ludzi do Kościoła. Ksiądz Jerzy został zamordowany właśnie dlatego, że potrafił niezwykle skutecznie wskazywać błądzącym drogę prowadzącą do życia w prawdziwej wolności. Dla szatana jest to wizja, której on nigdy nie zaakceptuje. Dla realizacji jego planu - niepodzielnego panowania nad światem, ktoś, kto potrafi być tak skuteczny, kto głosi Miłość - stanowi i zawsze będzie stanowił śmiertelne zagrożenie.

Jak widać szatan i dziś, podobnie jak w czasach Chrystusa z łatwością potrafi przekonać swoich wyznawców, członków „zgromadzenia złoczyńców” by ci nie wahali się poświęcić życia jednego człowieka dla podtrzymania swojego „dobrostanu” - dla ocalenia jego dzieła. Szatan jednak był i pozostanie głupcem. Ma on nadzieję, że ci do których poprzez swoich posłańców przemawia Jezus, nie zrozumieją tej mowy, że będzie ona dla nich za trudna. Ale my zrozumieliśmy o czym ksiądz Jerzy nam mówił i tylko od nas samych zależy, czy szatańskie nadzieje się ziszczą.

Zrozumieliśmy, a jeśli ktoś jeszcze nie do końca jest tego pewny, to powinien poszukać sadzawki Siloe, by wodą z niej zaczerpniętą przemyć swoje oczy. Gdzie jest ta sadzawka? Podpowiedzi trzeba poszukać w Biblii… lub na Żoliborzu, Siloe po Hebrajsku znaczy posłany. Zapewniam, kiedy już przejrzymy, życie, dzieło i losy posłańca, o którym tu piszę, staną się zrozumiałe i będą niewyczerpalną skarbnicą mądrości… Przesłanie księdza Jerzego, choć zawiera wiele z pozoru popularnych pojęć, zawsze musi być odczytywane w perspektywie ofiary jaką ten męczennik złożył w obronie wartości, z którymi tak wielu z nas się utożsamia. Musimy zatem patrzeć na nie w perspektywie krzyża!

Znaczenie ofiary życia księdza Jerzego jest doniosłe i jak nam przypomniał Gaspari, ważne dla całej Europy, a nawet świata! Nie rozumiemy tego jeszcze, ale można mieć pewność, że to tylko kwestia czasu. Światowe lewactwo działa już z coraz mniejszą dyskrecją, ich zamierzenia staną się wkrótce oczywiste i wtedy właśnie słowa Gaspariego dotrą do naszej świadomości. Prawda o tym zabójstwie, kiedy już ujrzy ona światło dzienne będzie dla nas właśnie tym, co otworzy nam oczy - będzie to taki ozdrowieńczy zdrój Siloe. Kiedy już ją poznamy i zrozumiemy jej wymowę, zapragniemy powalczyć o to żeby inni nie trwali w mroku. Wówczas ten Męczennik, będzie tej naszej walce patronował. Nauczy nas jak mamy zwalczać zło dobrem i jak można kamienie zamieniać w modlitwę. W jednym ze swoich kazań mówił, kto nie umie walczyć na argumenty, usiłuje walczyć przemocą. My natomiast, jeśli tylko zechcemy słuchać tych, którzy byli, którzy słyszeli i widzieli, będziemy uzbrojeni we właściwe argumenty i zło nas nie przemoże.

Bój o wyjaśnienie zbrodni na księdzu Jerzym, jest dla jego sprawców i zleceniodawców, bojem o wszystko i jeszcze długo nie doczekamy się wyjaśnienia tej sprawy. Świadkowie tacy jak ja, będą konsekwentnie marginalizowani i uciszani. Będzie trwało bezpardonowe rzucanie oskarżeń na coraz to inne, nieznaczące osoby, byle tylko zamącić obraz wydarzeń. Jestem jednak spokojny, wierzę, że Niebo we właściwym czasie upomni się o prawdę - wytrwajmy… Zacytuję jeszcze, ze strony Sanktuarium ks. Jerzego: „Prawda o systemie politycznym i społecznym, w którym programowo zostało wyeliminowane odniesienie do prawa Bożego, jest kolejnym przypomnieniem dramatycznej lekcji, jakiej dostarcza historia ludzkości, że świat oderwany od Boga zwraca się nieubłaganie przeciwko samemu sobie, mimo znaczących poczynań na polu legislacyjnym. Męczeństwo ks. Jerzego jest głośnym wołaniem miłości, potwierdzonym ceną przelania krwi, by pomóc wyrwać się z takiego zagubienia”

Zbrodnia na Ks. Jerzym była nie tylko zbrodnią założycielską III RP, ma ona bezspornie ścisły związek z realizacją światowego - antykościelnego spisku. Świadomie zaplanowana i z bestialską konsekwencją zrealizowana, jest kolejnym etapem tej obłąkańczej idei. Jednak wbrew szatańskiej logice, ofiara księdza Jerzego stała się podwaliną na której wyrasta dobro, tak jak z Krzyża zmartwychwstanie. Jest ona też jego kwintesencją - zarzewiem prawdziwej wolności. Wolności dzieci Bożych, które potrafią ją zachować, nawet w warunkach zewnętrznego zniewolenia. Przesłanie płynące z tej ofiary, jeśli je przyjmiemy i dobrze zrozumiemy, odmieni nas samych, a kiedyś odmieni też świat!

„Pan Bóg otworzył mi ucho, a ja się nie oparłem ani się nie cofnąłem. Podałem grzbiet mój bijącym i policzki moje rwącym mi brodę. Nie zasłoniłem mojej twarzy przed zniewagami i opluciem. Pan Bóg mnie wspomaga, dlatego jestem nieczuły na obelgi, dlatego uczyniłem twarz moją jak głaz i wiem, że wstydu nie doznam”. (Izajasz 50,5-9a)

Adam Nowosad

Piszcie: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

Czytajcie www.misjonarzeksjerzego.pl