Mogę napisać o tym jak poznałam ks. Jerzego.
W Kazachstanie o ks. Jerzym mówi się mało lub nic. Czasem księża lub Siostry Zakonne z Polski, pracujące tam na misjach rozdają obrazki. Ja jeszcze nie słyszałam osobiście, żeby ktoś w Kazachstanie opowiadał o Nim np. na Mszy świętej. Przyjeżdżając do Polski nic o ks. Jerzym nie słyszałam. Na pierwszych zajęciach dla cudzoziemców (kurs przygotowujący na studia w Polsce), które odbywały się w Łodzi, Pani zapytała czy mówi nam coś nazwisko Popiełuszko. Nikt na sali nie słyszał o Nim. Wtedy to po raz pierwszy opowiedziała nam krótko o Nim, kim był co robił i jak zginął. Był to 2012 rok październik. Mam ten zeszyt do tej pory :)
Pamiętam, że przejęłam się tym bardzo i w internecie szukałam więcej o Nim. Przeczytałam Jego życiorys i dowiedziałam się, że pracował w Warszawie. Kupiłam duzo książek o Nim - Homilie z Mszy św. za Ojczyznę, "Matka Świętego". Po przeczytaniu pojechałam 19 X 2012 roku na Uroczystości. Wtedy zaczęła się prawdziwa przyjaźń.Tak dobrze się czułam w tym miejscu. Miałam takie poczucie, że On teraz wyjdzie z zakrystii i odprawi Mszę. Takie żywe to było. Potem przeprowadziłam się do Lublina na studia. I dopiero tam zaczęłam tą przyjaźń pielęgnować. Słuchałam Jego kazań, czytałam wiele książek o Nim. Jego Zapiski są genialne. Zaczęłam na Facebooku szukać Jego znajomych.Tak bardzo żałowałam, że nie miałam możliwości Go poznać. Wynagradzał mi to. Posyłał mi swoich przyjaciół, osób którzy Go znali. Wychodził sam ku mnie przez nich.
Teraz jest moim świętym. Chociaż nie znałam Go osobiście. Czasem się zastanawiam dlaczego mam do Niego takie przywiązanie i Miłość. Przecież tak się różnimy. Środowisko w którym pracował jest dla mnie dalekie, sprawy które poruszał też. Nie znam odpowiedzi, czuje, że Jego misja jest tez i moją. Im bardziej Go poznaje, tym głębsze nabieram przekonanie, że to nie przypadek. Widziałam kilka razy Jego rodzinę. Znam jego Bratanka. Rozmawiałam z ludźmi, którzy Go znali. Byłam w Jego pokoju na plebanii. Nie wszyscy mają taki dostęp bliski do Niego. Nie rozumiem tego, ale ufam że w tym jest plan Boga i ks. Jurka dla mnie :)
W tym roku będąc w domu, przeszukiwałam stary papiery mojej mamy. Było tam wiele starych obrazków religijnych. I wśród nich znalazłam duże zdjęcie ks. Jerzego z ostatnimi słowami, wypowiedzianymi w Bydgoszczy. Byłam w szoku, tyle razy przeszukiwałam te papiery, znałam na pamięć co tam leży, a tu... Mama powiedziała, że jeszcze w 1996 roku go dał jej.
Zobaczyłam też w kościele na ławce, na której siedzę w modlitewniku Jego zdjęcie z modlitwą. W kaplice sióstr zakonnych przy tabernakulum Jego zdjęcie. Wcześniej nie było lub nie wiedziałam po prostu tego. Przywiozłam też duzo obrazków z Nim by parafianom rozdać i opowiedzieć. Ale Ks. Proboszcz jeszcze tego nie uczynił.
Myslę, że to dopiero początek naszej wspólnej drogi z Nim.
Pozdrawiam
Inna Meshkorez, studentka z Kazachstanu [obecnie: Lublin, Warszawa]
19.X.2015r.